Dyskusja na temat wyższości jednego serwisu od drugiego, trwa praktycznie od wielu lat. Od pół roku zaczął funkcjonować nowy serwis YouTube music, który dołożył swoje dodatkowe okienko i podejrzewam, że również przeciągnął część zwolenników poprzednich serwisów do siebie.
Czym się różnią te serwisy ?
W praktyce trzeba byłoby naprawdę mocno analizować, które zespoły muzyczne oraz typy muzyki znajdują się w większej ilości w Spotify, w większej ilości w Tidal czy w Deezer. Panuje powszechna opinia, że Tidal ma dużo muzyki alternatywnej, natomiast mniej muzyki starszej. Spotify ma potężną ilość materiałów z europejskiego i amerykańskiego rynku muzycznego, natomiast Deezer nastawił się na muzykę polską. Oczywiście to są subiektywne opinie testerów tych serwisów. Właściciele zapewne wskazali by, że mają najwięcej muzyki w każdym obszarze zarówno polskiej jak i zagranicznej.
Czym jeszcze te serwisy można rozróżniać? Tu znów pojawia się subiektywny punkt widzenia w postaci aplikacji mobilnych oraz stron internetowych. Dodatkowo dochodzi jeszcze jakość muzyki, która praktycznie potrzebna jest głównie dla melomanów.
Ceny podobne.
Co zatem wyróżnia nowy serwis YouTube music w stosunku do poprzedników?
YouTube jak przystało na potentata i monopolistę w jakimś tam segmencie rynku, oferuje nie tylko płyty wytwórni z którymi dogadał się tak samo, jak poprzednicy, ale również oferuje tą całą muzykę, która dotychczas była na YouTube. A trzeba przyznać, że wielu wykonawców muzyki nigdy nie wydało swoich płyt i nie ma ich na pozostałych serwisach.
Ktoś może powiedzieć okej są na YouTube, więc zawsze mogę ich posłuchać w tym serwisie. Zaletą YouTube music jest fakt, że możemy legalnie słuchać ich bez konieczności posiadania otwartego YouTube na ekranie.
Ceny podobne.
Podsumowując, każdy z tych serwisów ma swoje zalety. Każdy na pewno ma płyty, których nie posiada inny. Każdy z tych serwisów stara się tworzyć różną specyfikę jakości. Niestety lub stety YouTube też to wszystko ma i jeszcze to co zebrał przez ostatnie kilkanaście lat i to mu sami daliśmy.
Paradoksalnie większość dzisiejszych potentatów w internecie, opiera się na pasożytniczym trybie życia. I to się za bardzo w najbliższych latach nie zmieni.